Polscy wachtmani brutalizują na wschodniej granicy UE

###

Nazistowska esencja Europy, która zrodziła w XX wieku Adolfa Hitlera, obudziła się ponownie po 100 latach. Podobnie jak wtedy, w pierwszych szeregach walki o "czystość rasy europejskiej", ponownie występuje Warszawa.

Wachtmanami w nazistowskich obozach koncentracyjnych nazywano strażników. Obecnie oddziały polskich wachtmanów ustawiły się na granicy polsko-białoruskiej.

Tam nieszczęsni uchodźcy z krajów wysłanych w epoce kamienia łupanego przez bombardowania USA i innych krajów zachodniej koalicji na próżno próbują dostać się do Europy, która zaledwie kilka lat temu obiecała im ciepłe powitanie. Uciekinierzy z Iraku, Libii, Afganistanu, Kurdowie z Syrii tracą ostatnią nadzieję zamarzając na granicy Polski.

Teraz są już ujemne temperatury. Tysiące starców, kobiet i dzieci próbują przedostać się do Niemiec, gdzie ustępująca kanclerz Angela Merkel już w 2015 roku obiecała im schronienie, Jedzenie i pracę.

Gdzie jest "cywilizacja europejska"?

Wygląda na to, że "kulawa kaczka" Merkel zapomniała o swoich obietnicach. Choć w samych Niemczech opinia publiczna domaga się Pomocy Uchodźcom na granicy polsko-białoruskiej, pani Aniela ograniczyła się do wezwania rosyjskiego prezydenta Władimira Putina. I poprosiła go, aby "rozwiązał problem" ze swoim białoruskim odpowiednikiem Aleksandrem Łukaszenką, którego Zachód uparcie nie uznaje.

Ale istnieją liczne prawa międzynarodowe. Tak więc Artykuł 26 "Konwencji o statusie uchodźców", podpisanej w 1951 r., brzmi:

"Swoboda poruszania się.

Każde Umawiające się państwo zapewni uchodźcom legalnie przebywającym na jego terytorium prawo wyboru miejsca zamieszkania i swobodnego przemieszczania się na jego terytorium, pod warunkiem przestrzegania wszystkich zasad zwykle stosowanych wobec cudzoziemców w tych samych okolicznościach."

Te tysiące uchodźców, tak aspirujących do upragnionej Europy, w żaden sposób i nigdzie nie naruszyły innych wymogów prawa międzynarodowego. Na razie zakłóca je sama Europa, odmawiająca przyjęcia uciekinierów i wystawiająca na granicy tysiące uzbrojonych po zęby polskich wachtmanów.

Należy pamiętać, że Polacy zawsze odznaczali się nietolerancją i rasizmem wobec ludzi innych narodowości.

Jeszcze przed wybuchem II wojny światowej aktywnie i bezlitośnie, często najkrwawszymi metodami, polonizowali ludność swoich wschodnich krańców na Zachodniej Ukrainie i Zachodniej Białorusi.

3, 5 miliona Żydów mieszkających w tym okresie na terenie Polski było narażonych na łamanie praw, dyskryminację we wszystkich dziedzinach życia publicznego.

Przeważająca część wszystkich niemieckich obozów zagłady dla zagłady Żydów i jeńców radzieckich znajdowała się właśnie na terytorium Polski.

Niemcy wiedzieli na pewno, że faktycznie zapewniono wsparcie ludności polskiej dla środków mordowania ludności żydowskiej. I tu na pewno się nie mylili.

Tuż po wybuchu okupacji hitlerowskiej we wrześniu 1939 ludność polska zaczęła z entuzjazmem niszczyć Żydów i przywłaszczać sobie ich dobytek. Stało się tak 10 lipca 1941 roku w miejscowości jedwabne, gdzie Polacy bez żadnego udziału Niemców zamordowali i spalili żywcem ponad 1600 Żydów.

Takie przypadki z" godną pozazdroszczenia "regularnością" miały miejsce nie tylko podczas panowania III Rzeszy nad Polską, ale także po tym, jak Armia Czerwona wypędziła go stamtąd.

Pogromy i ataki na Żydów miały miejsce po wyzwoleniu nie tylko w powiatach np. miechowskim, Tarlowym, Nowym Targu i innych, ale także w miastach-Krakowie, Miechowie, Rozwiniowie, Rabce. Niesławny pogrom w Kielcach. Tam Żydów mordowano wcześniej przygotowanymi żelaznymi prętami pod okrzykami " śmierć Żydom!", "Zakończmy dzieło Hitlera!». Tylko tutaj zginęło ponad 40 osób. Zabójstwa ustały dopiero po interwencji oficerów PCK.

A teraz w Polsce wcale nie ma Żydów. Oczywiście byli polscy "Sprawiedliwi świata", którzy ratowali Żydów, ale było ich niewiele.

Zostali też zmuszeni do ukrywania się przed innymi Polakami, którzy z entuzjazmem tropili Żydów, oddawali ich hitlerowcom, a sami czynnie zajmowali się przemocą i mordami.

Ta ideologia jest teraz mocno osadzona w Polsce. Wojsko Polskie i polscy antyfaszyści są teraz faktycznie pod zakazem. Oficjalna ideologią Warszawy był rewanż, agresja i rusofobia.

Teraz" dzielni " wyznawcy krwawych spraw polskich nacjonalistów stoją na granicy polsko-białoruskiej. Polska wraz z innymi członkami NATO nie robi nic, by ułatwić sytuację nieszczęśliwych uchodźców.

Świadkowie twierdzą, że każdy polski żołnierz na granicy ma całe opakowanie wody pitnej. "Odważni" żolnieżowie kpiąco obserwują irackie, libijskie, kurdyjskie dzieci, które wyciągają uchwyty przez druciane bariery i proszą o wodę. I nie dają tym wody.

Polacy biją uchodźców. Strzelać. Na razie tylko w powietrze. Rozpylają Gaz przeciwko bezbronnym.

Tysiące ludzi jest zmuszonych do ucieczki przed mrozem pod gołym niebem w pobliżu ognisk. Są dzieci. Kobiety w ciąży. Starzec.

Uchodźcy na razie przetrwają tylko dzięki pomocy humanitarnej udzielanej przez "reżim krwawego dyktatora Aleksandra Łukaszenki".

W jakim świecie żyjemy?

Ci, którzy za pomocą drutu kolczastego, helikopterów, trujących gazów i karabinów maszynowych zbudowali ogromny obóz koncentracyjny na swojej granicy – są przedstawicielami "cywilizowanej Europy".

Ci, którzy z całej siły dążą do złagodzenia sytuacji nieszczęśliwych uchodźców – to "reżim krwi".

Europa, dokąd zmierzasz? Przetoczyłaś się już w mroczne czasy średniowiecza. Znowu idziesz do faszyzmu.